O powszechnym obowiązku nauki…
W Naszym Domu jest czas na zabawę i na naukę. Jeżeli nie da się połączyć nauki i zabawy- uczymy się bez ociągania albo wymyślania innych zajęć. Czas potrzebny każdemu do codziennej nauki oraz zabawy będzie określany przez Dorosłych
po uwzględnieniu uwag i potrzeb Dzieci.
I jak sądzisz? Tutaj trochę przesadziłem, prawda? 🙂 Określanie czasu potrzebnego dzieciom do nauki oraz zabawy, zadanie powierzone dorosłym w 9 artykule „Małej Rodzinnej Konstytucji” jest raczej dyktatorskim zapędem. Awykonalne po prostu. Jasne, że chcielibyśmy, żeby dzieci poświęcały się nauce – jednak zachęcić je do tego może jedynie nasz przykład. Narzucanie ile czasu na zabawę a ile na naukę nie sprawdziło się po prostu. Można próbować perswazji, można zachęcać, namawiać – spodziewaj się miernych rezultatów. Wystarczy jednak, że dzieci zauważą, że my, dorośli, sami mamy jakąś pasję, że uczymy się czegoś przez nikogo nieprzymuszani – jest szansa, że dzieci również zapragną się rozwijać w swojej ulubionej dziedzinie.
Próbowałem nawiązać w tym artykule do poprzedniego zapisu Konstytucji, mówiącego o zabawie. Te dwie dziedziny często przenikają się. Wymaga to ogromnej otwartości, poczucia humoru i refleksu nauczyciela-rodzica. Nie zawsze się uda, próbować warto!
Warto być czujnym i wspierać zainteresowania, które pojawiają się „niewiadomoskąd” a znacznie odbiegają od naszych, rodzicielskich, ambitnych wyobrażeń na temat „czym powinno się interesować nasze dziecko”. Od jakiegoś czasu, nasza 13-letnia córka eksperymentuje z cukierniczymi przepisami. Super! Wyszukuje przepisy lub zupełnie sama je wymyśla. Czasami się uda, czasami wyjdzie zakalec. Mam jednak przekonanie co do tego, że taka samodzielnie wybrana aktywność zaprocentuje bardziej niż proponowane przez nas jakiś czas temu zajęcia z robotyki.
Nauka to ogromnie ważna sfera życia. Nauczyciele mają ogromny wpływ na przyszłe życie naszych dzieci. Rozmawiajmy z dziećmi, póki jeszcze chcą z nami rozmawiać o tym, co je napędza, gdzie napotykają trudności. Bądźmy w kontakcie z nauczycielami – nie po to, żeby ułatwić zadanie naszym dzieciom, ale po to, żeby dowiedzieć się jak funkcjonują nasze dzieci w rówieśniczej grupie, poza domem. I pamiętaj – powszechny obowiązek nauki dotyczy również, nas, dorosłych! 🙂
Serdeczności!
Artur
Artur czy dożyjemy kiedyś czasów kiedy to nauka np. W szkole będzie odbywać się z uwzględnieniem do naszych pasji, umiejętności, wyborów?
Takie czasy już nastały, Pawle!
Niestety, na razie nieliczni mają okazję lub możliwość doświadczyć przyjemności zanurzenia się w świecie Demokratycznej Edukacji. Powstają już szkoły, w których Dzieci, na równi z Nauczycielami i Rodzicami decydują o istotnych aspektach swojej edukacji. Warto szukać mentorów, którzy wspierają rozwój opierający się na ideach Szkoły Summerhill: https://www.youtube.com/watch?v=LJtFe6jSEQk (Summerhill – cz 1
Pruski system powoli pęka i trzeszczy w szwach, jednocześnie w dalszym ciągu potrafi zniszczyć pasję i równać do bliżej nieokreślonej średniej bazującej na podstawie programowej.
Świetne teksty m.in. Mikołaja Marceli inspirują do poszukiwań i zmiany utartych ścieżek, którymi poruszamy się myśląc o edukacji. Dzisiaj „Powszechny Obowiązek Nauki” zastąpiłbym „Powszechnym Prawem do Zabawy”…
Serdeczności,
Artur