Dzisiaj. Teraz.

Dzisiaj. Teraz.

Zaczyna się od prezentów. Które trzeba kupić.

Później czas na gotowanie: na uszka, czasem na pierogi. W niektórych rodzinach na karpia. Najlepiej w galarecie. Chociaż może być smażony.

Potem przychodzi czas na kutię lub mleczko makowe. Najbardziej wytrwali samodzielnie szykują ćwikłę lub chrzan, a już z z pewnością, pod żadnym pozorem nie może zabraknąć barszczu.

I jeszcze choinka. Taka prawdziwa. Musi być do sufitu. Bo taka mała, w doniczce, na metr dwadzieścia się nie liczy.

Przed kolacją jest zwykle czas na opłatek. Opłatek? Opłatek! Gdzie jest opłatek?

Taka tradycja.

Zaprogramowani na święta z obficie zastawionym stołem i masą prezentów w wyjątkowodokładniewysprzątanymdomu z trudem zauważamy, że sami sobie narzucamy mordercze tempo, w którym gubimy całą istotę Bożego Narodzenia.

Nowy Rok rozpoczynamy z mocnym postanowieniem poprawy.

Czegokolwiek ta poprawa dotyczy.

Później będą Walentynki.

Zaraz potem Dzień Kobiet. Dzień Matki. Dzień Ojca. Dzień Dziecka i w końcu upragnione wakacje, po których czeka nas Dzień Edukacji Narodowej zwany Dniem Nauczyciela, Wszystkich Świętych, Andrzejki i znowu upragnione i wyczekiwane z nutą nostalgii Święta.

W każde z tych świąt będziemy składać życzenia. Może wyślemy kartkę, Może zadzwonimy. Albo wpadniemy z krótką wizytą. Zapomniawszy, że nasze bliskie Kobiety, Mamy, Ojcowie i Dzieci są na co dzień tuż obok nas. Na wyciągnięcie ręki, Na jedno kliknięcie. Jedno wybranie numeru telefonu.

Dzisiaj. Teraz.

Teraz jest dobry moment na życzenia. Na telefon do dawno nie widzianego przyjaciela. Na spontaniczne spotkanie w gronie bliskich osób. Na ciepły mail do wychowawczyni lub wychowawcy naszych Dzieci.

Po co czekać?

Zrób Walentynki w grudniu, Dzień Kobiet na początek roku.

A Dzień Dziecka świętujcie każdego dnia…

Świątecznie, serdecznie ściskam!

Wasz (zagubiony nieco w czasie i przestrzeni)

Artur

Dodaj komentarz