Różne są powody, dla których w moim życiu dominują Kobiety.
Być może mam mniej testosteronu niż przeciętny mężczyzna. Nie jestem typem zdobywcy. Nie pracuję nad masą i rzeźbą. Nie bawi mnie piwko w pubie w męskim towarzystwie. Nie pasjonują mnie samochody. W piłkę grałem tylko jako dziecko. Jako dorosły wiem, że co jakiś czas odbywają się Mistrzostwa Świata i Europy. Ale kiedy i gdzie – raczej nie pamiętam. I dobrze mi z tym.
Usłyszałem kiedyś od znajomej, że jej mąż na 100% urodził się z macicą. Być może tak jest również w moim przypadku.
Jakiekolwiek mogą być przyczyny dla których w moim otoczeniu najwięcej jest kobiet – czuję, że dzięki nim moje życie stało się zupełnie nieprzewidywalne i jednocześnie pozytywne.
Choć mogło być inaczej.
Byłem bliski samobójstwa, byłem na dnie, miotały mną impulsy absolutnie destrukcyjne.
Chociaż ogromnie dużo zawdzięczam paru Mężczyznom, wśród których znalazłem prawdziwych przyjaciół – to jednak głównie Kobiety sprawiły, że przetrwałem i wróciłem do świata żywych:
Żona i trzy fantastyczne Córki, dzięki którym poznałem radość życia w dużej, wspierającej, bezpiecznej, inspirującej, nieidealnej i czasem wymagającej rodzinie. Wiem, że bywam, częściej niż bym chciał, trudnym mężem i Tatą – dlatego tak bardzo jestem Wam wdzięczny za waszą cierpliwość, wyrozumiałość i wiarę w to, że najlepsze jeszcze ciągle przed nami.
Mama, która nauczyła mnie jak być i co to znaczy być Przyjacielem. Pozwoliła mi swobodnie żeglować po Oceanie Wolności. I choć czasem żałuje tego, że nie była bardziej surowa, że nie wyznaczała granic – wiem, że zrobiła wszystko co w jej mocy, żeby wspierać mnie w moich zapasach z życiem.
Siostra, która była przy mnie w godzinach triumfu, rozpaczy, upadku i powrotu.
Matki Duchowe, których mądra obecność i doświadczenie życiowe sprawiły, że życiowe mielizny i rafy były tylko etapem, przygodą w podróży, a nie jej końcem.
Przyjaciółki, z którymi przegadałem całą wieczność. To one nauczyły mnie Języka Kobiet. To dzięki nim byłem w stanie podnieść się z upadku. To one powstrzymały mnie przed skokiem w głębokogranatową otchłań nicości.
Koleżanki, które doskonale wyczuwały, co się święci i potrafiły pokazać inny, dobry kierunek, kiedy brakowało mi rozeznania, pewności, intuicji.
Szefowe – te, które zwalniając mnie za brak efektów paradoksalnie pomogły wyjść na prostą, oraz te, które dały mi szansę doświadczyć czegoś nowego.
Terapeutki – szamanki, które cierpliwie wysłuchiwały mojej, (naszej) historii i które na przestrzeni kilkunastu lat towarzyszyły nam w przechodzeniu z cienia na jasną stronę życia.
Pomyślałem, że dzisiaj jest dobra okazja, żeby wszystkim Wam podziękować za pozytywną relację, za niebanalne rozmowy, za cierpliwość i wyrozumiałość.
Dzięki Wam życie nabiera głębi i kolorów…
…Wszystkich Kolorów Tęczy.
Walentynkowo pozdrawiam!
Serdeczności,
Artur
Jestem wzruszona i urzeczona. Jestem wdzięczna za Twoje świadectwo. Arturze jesteś silnym mężczyzną i opiekuńczą głową rodziny. Kojarzę Cię z uśmiechem i ciepła rozmową. Jestem dumna z tego, że należę do grona Twoich znajomych i z tego, że Wasze genialne dzieło, którym jest Mała Rodzinna Konstytucja zajmuje zaszczytne miejsce w naszej jadalni.
Hej Kamila! Dzięki za fantastyczne spotkania i ciepłe słowa. Należycie do konstelacji Rodzin, które zawsze inspirują i dają nadzieję. Mam nadzieję, że z wiosennymi roztopami znajdziemy okazję do dobrej rozmowy. Takiej przy ognisku. Albo przy herbacie lub gorącej czekoladzie. W pełnym składzie 🙂