O prawie do prywatności…
W Naszym Domu każdy może mieć swoje sprawy albo tajemnice, które woli zachować tylko dla siebie. Szanujemy prywatne sprawy innych domowników, podobnie jak należące do nich rzeczy; przed używaniem prywatnych rzeczy pytamy się o zgodę właścicieli. To taki dobry obyczaj. Kiedy ktoś chce odpocząć od towarzystwa albo pobyć sam, staramy się nie zakłócać mu spokoju.
Prawo do prywatności – dla dorosłych, dla dzieci. Każdy może mieć swoje tajemnice. Dzięki wyznaczonemu przez „Małą Rodzinną Konstytucję” kierunkowi, wielokrotnie udawało się zażegnać pojawiające się w naszej rodzinie kryzysy.
Artykuł o prawie do prywatności powstał początkowo z myślą o szczególnym, „patchworkowym” statusie naszej rodziny. Chcieliśmy podkreślić, że niezależnie od wieku, każdy ma prawo do zachowania pewnych spraw tylko dla siebie. Nasza najstarsza córka, pierwsza dziecięca sygnatariuszka „Małej Rodzinnej Konstytucji”, dzięki naszej umowie miała zagwarantowane prawo do uszanowania jej prywatnego, dziecięcego świata, bliskich kontaktów z kuzynami i dziadkami ze strony biologicznego ojca, oraz samym ojcem, który ostatecznie parę lat temu, bez istotnej przyczyny, porzucił kontakty ze swoją dojrzewającą córką.
Pisząc artykuł dotyczący prawa do prywatności skupiałem się na problemach, które dotyczą każdej rodziny. Kto z nas nie był ciekaw o czym nasze dzieci tak rozprawiają w sieci, godzinami rozmawiając przez telefon komórkowy? Dorośli są najczęściej aż za bardzo świadomi zagrożeń niesionych przez nowe media. Wydaje się nam najczęściej, że w czasach Internetu i telefonii komórkowej należy „trzymać rękę na pulsie” i mieć stały dostęp do korespondencji dzieci.
Jestem przekonany, że częste korzystanie z rodzicielskiego prawa do nieograniczonego wglądu do prywatnych wiadomości dzieci nie pomaga zbudować dobrych, opartych na zaufaniu i wzajemnym szacunku relacji. Zdarzają się sytuacje, rzadko, ale jednak, kiedy korespondencję trzeba po prostu sprawdzić. Na co dzień wystarczy jednak po prostu obserwować zachowanie dzieci, rozmawiać z nimi, uczulać, że jeżeli natkną się na niezrozumiałe, kierowane do nich treści – zawsze mogą poprosić nas o pomoc. Kiedy zaś nadejdzie chwila próby i okaże się, że nasza interwencja jest rzeczywiście wskazana – uprzedźmy dziecko, że zamierzamy skontrolować korespondencję w zakresie niezbędnym dla wyjaśnienia wątpliwości!
Pisząc artykuł na temat prywatności pomyślałem również o sytuacjach, kiedy wolimy pobyć sami ze sobą a rodzina ciągle dopomina się naszej uwagi. W przypadku małych, przedszkolnych, wczesnoszkolnych dzieci wymaga to współpracy pomiędzy dwojgiem rodziców. Dzieciom starszym warto uświadomić, że czasami potrzebujemy odpocząć od towarzystwa i nie ma w tym nic złego! Prywatność oznacza też prawo do wyłącznego dysponowania należącymi do nas przedmiotami. Nie zawsze jest to takie oczywiste; szczególnie między młodszym rodzeństwem mnożą się konflikty wynikające z braku świadomości tego prawa.
Warto zadbać o prywatność – swoją i rodziny. Życzę sukcesów na tym polu!
Serdeczności!
Artur
Jedno z moich najgorszych wspomnień z dzieciństwa to obowiązek tłumaczenia się z wyrażeniem typu „moja stara” w pamiętniku, który zamykałem na klucz i który otwarte wbrew mej woli. Nauczyłem się wtedy chować swoje tajemnice tam, gdzie nikt ich nie znajdzie… NIGDY, PRZENIGDY NIE NALEŻY ROBIĆ TEGO DZIECKU!!!
Prawo do prywatności wynikało wprost ze szczególnego, „patchworkowego”, charakteru naszej rodziny. Ale też z głęboko skrywanych, przynajmniej początkowo, problemów związanych z moją chorobą dwubiegunową i wyniesionymi z dzieciństwa, rodzinnymi dysfunkcjami. Przez lata oswajaliśmy z terapeutami te tematy, dlatego dzisiaj tematów tabu jest w naszej rodzinie naprawdę niewiele. Jednak są. I trzeba to uszanować. Podobnie jak prawo do prowadzenia sekretnego pamiętnika, w którym nasze córki mogą wprost, dosadnie, wyrazić to co czują i myślą… Serdeczności, Paweł!